Homilia z Opoki na Wielkanoc

Wiesława i Andrzej Macurowie
Z NIM ŻYĆ BĘDZIEMY

„Chrystus zmartwychwstał. Co ty na to?”. Takie słowa wypowiedział jeden z kaznodziejów w Wielkanocny Poranek. Wydarzenie to jest tak niezwykłe, że przerasta naszą wyobraźnię. Tamten niedzielny poranek sprzed prawie dwóch tysięcy lat to najważniejszy dzień w historii ludzkości. A co my na to?

Chociaż nie widzieliśmy pustego grobu, wierzymy, że „umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego i powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końca”… Nasza wiara opiera się na świadectwie ludzi, którzy widzieli Zmartwychwstałego, którzy „z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu” — jak wyznaje św. Piotr w dzisiejszym pierwszym czytaniu.

Ci, którzy „pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem”, ujrzeli pusty grób, w pierwszej chwili zapewne też nie mogli uwierzyć. Maria Magdalena przestraszyła się, kiedy zobaczyła, że grób, w którym złożono ciało Jezusa, jest otwarty, a ciało Mistrza znikło. Ewangelista nie informuje, co po wejściu do grobu pomyślał Piotr. Jan natomiast uwierzył, że jego Mistrz, Jezus z Nazaretu, jest tym, za którego się podawał: Mesjaszem, Synem Boga, Zbawicielem świata. Jasnym się stało, dlaczego przyjął cierpienie, niósł krzyż i pozwolił się przybić do niego. Uczniowie w nowym świetle zobaczyli wymagania, jakie im stawiał… My wierzymy dzięki ich świadectwu. Co to dla nas znaczy?

W świetle pustego grobu powinniśmy — tak jak Apostołowie — zacząć poważnie traktować naukę Jezusa. Nawet wtedy, gdy jej nie rozumiemy albo gdy wydaje się niewygodna. Ten, który uczył, że Bóg jest dobry, który sam siebie uważał za Boga, który od swoich uczniów domagał się radykalnego pójścia za Nim i naśladowania Go, pokonał śmierć. W ten sposób potwierdził, że zawsze mówił prawdę: gdy uczył o konieczności przebaczania, dystansu wobec dóbr materialnych, że mamy karmić się Jego Ciałem i przyjmować odpuszczenie grzechów z rąk Apostołów.

Przede wszystkim jednak zmartwychwstanie Jezusa jest dla nas znakiem nadziei: szatanowi nie udało się zwyciężyć. Nasze grzechy zostały zgładzone. Po śmierci nie czeka nas kara, ale wieczne szczęście… Chrystus, który zmartwychwstał jako pierwszy, wskrzesi kiedyś także nasze śmiertelne ciała i będziemy mogli cieszyć się nieprzemijającą radością. Śmierć — największy wróg człowieka — już nie panuje nad nami. Czy ktoś ofiarował nam kiedyś lepszą nowinę?

Od dziś nie musimy zaprzątać sobie zbytnio głowy sprawami tego świata. Nasza ojczyzna jest w niebie. Możemy — jak nasz Zbawiciel — żyć pięknie i szlachetnie. Możemy przebaczać, mimo dotykającej nas nienawiści, radować się mimo smutków i służyć mimo oskarżeń o słabość. Przyjmując chrzest i stając się chrześcijanami umarliśmy dla grzechu. Zmartwychwstaliśmy, a nasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy przyjdzie powtórnie, aby sądzić ziemię, wtedy i my razem z Nim ukażemy się w chwale. Bo przecież „jeśli z Nim umieramy, z Nim też żyć będziemy”…

opr. mg/mg

Copyright © by Gość Niedzielny (13/2002)