ks. Mariusz Pohl
O cierpliwość i wytrwałość w dojrzewaniu wiary
16 niedziela zwykła, rok A
Obrazy z przypowieści Jezusa dziś już mogą się wydawać egzotyczne i zdezaktualizowane, ale rzeczywistość w nich opisywana dopiero dziś staje się prawdziwie aktualna
Jezus nie chciał wszystkiego mówić wprost, tylko sprowokować słuchaczy do myślenia. Jedynie apostołom dał pewne wskazówki, by pokazać kierunek interpretacji. Wszystkie przypowieści odnoszą się do królestwa Bożego, do rzeczywistości, którą zapoczątkował Jezus, by stworzyć warunki do wypełnienia swego dzieła. Ponieważ jednak dzieło to już napotykało na przeszkody ze strony faryzeuszów i przywódców religijnych, trzeba było pewne treści przedstawić w postaci zakrytych symboli, by nie dawać pretekstu do doraźnych ataków. Treści te miały dopiero z czasem dojrzeć i wydać owoce w słuchaczach, którzy zrozumieją ich sens.
A sens ten jest bardzo odległy od naszych doświadczeń i mentalności. Jezus chce nam uświadomić, że nieraz trzeba dużo cierpliwości, by właściwie ocenić człowieka i owoce jego życia. Pochopne sądy wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Zamiast zajmować się brakami wiary u innych, tropić nadużycia moralne i klasyfikować wrogów, lepiej zająć się rozwojem własnej wiary i jej głoszeniem pośród innych. Gdy moja własna wiara będzie dojrzewać, wówczas będzie też lepsza atmosfera do wzbudzania wiary u innych i wpływania na ich przemianę.
Jesteśmy też przyzwyczajeni do reklamy i wyolbrzymiania osiągniętych przez siebie efektów: świat uczy nas zwracać uwagę i cenić tylko to, co jest okazałe i dorodne. Królestwo Boże w danym człowieku lub środowisku nieraz długo pozostaje w stanie jakby uśpienia, niepozorności, i dopiero po latach wydaje owoce. Wymaga to zatem sporo wytrwałości i poczucia sensu wysiłków ewangelizacyjnych, przy tak skromnych nakładach i niepozornych efektach. Dopiero po latach okazuje się, jak wielką wartość – pomimo braku doraźnych owoców, miały nasze zabiegi i poświęcenie.
Przypowieść o zaczynie ukazuje działanie Ewangelii i wiary w życiu pojedynczego człowieka. Tu też jesteśmy często zniecierpliwieni i zniechęceni brakiem widocznych oznak postępu w wierze. Kto wie, czy cierpliwość wobec samego siebie nie jest najtrudniejszą formą cierpliwości. Tymczasem Ewangelia musi przemienić całego człowieka, przeniknąć jego myślenie, uzyskać wpływ na podejmowane decyzje i zrodzić odwagę wyznawania wiary. Proces ten trwa długo, wymaga sprzyjających warunków i przetrwania długich niekiedy okresów zastoju. Ale innej drogi nie ma. Jezus chciał zawczasu uprzedzić o tym uczniów i warto, byśmy i my wzięli sobie te słowa do serca.