ks. Mariusz Pohl
Wiara w zwycięstwo Jezusa nad śmiercią
Homilia na 5 niedzielę Wielkiego Postu, rok A
Po raz kolejny Jezus-i Ewangelia – zmierzają się z tajemnicą ludzkiego cierpienia i śmierci. Każda sugestia i odpowiedź, które rzucają jakieś światło na ten trudny problem, są bezcenne
A Jezus rzuca wręcz cały snop światła w mroczne ciemności grobu i śmierci. Jest to światło Jego zwycięskiego Zmartwychwstania. Trzeba z całą mocą podkreślić, że Jezus nie zlikwidował śmierci, tylko przezwyciężył jej niszczącą siłę. Łazarz i tak musiał potem kiedyś umrzeć, ale jego ostateczna śmierć nie była ostatnim akordem kończącego się życia, lecz uwerturą do życia wiecznego. Ale to było już zasługą i owocem Zmartwychwstania Chrystusa, natomiast cud wskrzeszenia Łazarza był zaledwie poglądową lekcją na temat wiary, życia i ufności złożonej w Bogu.
Lekcja ta została dokładnie wyreżyserowana, aby umocnić wiarę uczniów i wskazać kierunek, w którym powinniśmy podążać i gdzie powinniśmy lokować swoje nadzieje. Smutek i żałoba w obliczu śmierci to naturalna reakcja naszych uczuć – nawet Jezus zapłakał przy grobie Łazarza. Ale wiara powinna przekształcić nasze uczucia i podporządkować je nadziei złożonej w Jezusie. Nie dokonuje się to automatycznie i w łatwy sposób. Nasze ludzkie doświadczenie śmierci i bólu po utracie kochanej osoby zmaga się z ufnością do Jezusa. Marta wierzyła, że bezpośrednia obecność Jezusa przy Łazarzu w czasie jego choroby i agonii mogłaby uratować życie brata. Moc Jezusa nad chorobami była już bowiem wszystkim dobrze znana. W odczuciach ludzi Jezus mógł zapobiec śmierci chorego, ale dopóki człowiek żył. Takie były dotychczasowe obserwacje i wnioski, dotyczące możliwości Jezusa. Zarówno Marta, Maria, jak i inni byli o tym święcie przekonani. Ale Jezus chciał czegoś więcej: chciał wiary, że Jego moc i władza sięgają poza granice śmierci.
To nie była łatwa wiara, zwłaszcza w obliczu przytłaczających, bezspornych faktów. Łazarz umarł nieodwołalnie, rozpoczął się już proces rozkładu zwłok. Trzeba by cofnąć czas, by jeszcze móc coś temu zaradzić. Dlatego Marta nie wyobrażała sobie doraźnego ratunku. Wierzyła w odległe zmartwychwstanie w dniu ostatecznym, wierzyła w specjalne posłannictwo Jezusa i Jego mesjańską misję oraz nadzwyczajne względy u Boga. Ale tylko tyle. Jezus chciał pokazać, że wiara w Niego musi iść dalej, poza granicę życia i śmierci. W tym jednym przypadku wiara ta zaowocowała natychmiastowym przywróceniem życia zmarłemu. We wszystkich innych sytuacjach i przypadkach śmierć zawsze okazywała się nieodwołalna. Ale życie wieczne, które jest darem wysłużonym przez Jezusa, czeka każdego, kto tylko uwierzy, że Jezus może mu to życie dać.