HOMILIA NA 1 NIEDZIELĘ W. POSTU

Ks. Jan Waliczek
KU ZWYCIĘŻANIU POKUS

Mały chłopiec zagadnięty przez matkę, dlaczego pociął ceratę na stole, odparł bez namysłu: „Szatan mnie skusił”. Czy nie podobnie odpowiedziała Ewa, pytana o przyczynę nieposłuszeństwa Bogu?

Każdy grzech jest efektem przyjęcia pokusy szatana. Pokusa dosięga każdego człowieka i każdy zna duchowe udręki, jakie sprawia. Jej okrucieństwo polega na tym, że posługuje się kłamstwami. Roztacza przed człowiekiem wizje postaw, czynów i korzyści z nich płynących, które w ostateczności tylko pozornie są pozytywne, dobre i korzystne. Każda uległość im przekonuje człowieka, że po prostu dał się nabrać. Zresztą, czy można spodziewać się czegoś innego po „ojcu kłamstwa”?

Hagiografowie nieraz twierdzą, że najsroższych pokus doznawali najwięksi święci. Jeśli istotnie pokusy bywają jakoś proporcjonalne do świętości kuszonego, to jakież musiały być wobec Najświętszego? Można domniemywać, że Bóg wcielony w Jezusa z Nazaretu doznawał pokus najintensywniejszych. Stawszy się podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu, upodobnił się do nas aż do doświadczania pokus. W nich przeżywał człowieczeństwo od najtrudniejszej strony: od strony niebezpieczeństwa utraty jedności z Bogiem i poniżenia swojej godności, a zatem od strony niebezpieczeństwa grzechu. W takiej sytuacji nie tylko człowieka rozumiał, ale jego największe niebezpieczeństwo przeżywał. Jego doświadczenie pokus zda się poniekąd potwierdzać tajemnicę Jego wcielenia.

Jezus intensywnie kuszony, nie uległ żadnej pokusie. Posiadając przez Wcielenie ludzką wolną wolę, w doświadczaniu pokus stał wobec konieczności dokonywania wolnych wyborów moralnych i zawsze dokonywał ich zgodnie z wolą Ojca. Najwyraźniej zdaje się to potwierdzać modlitwa w Ogrójcu. Odsuwając pokusy, ukazywał szczyty moralnych możliwości człowieka. Wskazywał, że chociaż człowiekowi daleko do bezgrzeszności, to jednak powinien mieć takie wewnętrzne nastawienie i tak ukształtowaną wolę, aby opierać się pokusom i nie dopuszczać do grzechu. Jezus mówi każdemu, że zwyciężanie pokus jest możliwością, obowiązkiem, a także miarą wielkości człowieka. Jezus wszedł w człowieczeństwo aż do doświadczenia pokusy, aby człowiek w pokusie umocniony przez Jezusa, mógł doświadczać zwycięstwa nad nią. Zwyciężenie pokusy wymaga bowiem współpracy z łaską Bożą.

Wielki Post Roku Jubileuszowego zachęca do szczególnego rachunku sumienia, do najszczerszego wyznawania grzechów, do dowartościowania sakramentu pokuty i pojednania. W nim człowiek spotyka miłującego i zbawiającego Chrystusa. Zauważmy jednak, że Ten, który gładzi grzechy świata, z całym naciskiem dzisiaj wzywa, żeby człowiek do sytuacji grzechu nie dopuszczał. Rozeznana pokusa winna natychmiast i z całą stanowczością być odepchnięta. Od tej natychmiastowej dezaprobaty wiele zależy. Szatan pokusy ponawia i intensyfikuje. Czyni to zwłaszcza wtedy, gdy spotyka się z brakiem moralnego zdecydowania człowieka, który nieraz poszukuje cezury między tym, na co sobie jeszcze może pozwolić, a co już ewidentnie staje się grzechem. Taka postawa ośmiela szatana, a człowieka osłabia i w końcu doprowadza go do grzechu.

Dzisiaj w walce z pokusą umacnia nas przykład Chrystusa. Nie bez znaczenia jest to, że Chrystus zwycięża pokusy podczas czterdziestodniowego postu. Praktyka postu podnosi wrażliwość moralną człowieka, umacnia jego wolę, a zatem uzdalnia do zdecydowanego oporu wobec pokusy. Chrystus z postem łączy modlitwę. To właśnie trwanie w dialogu z Bogiem umacnia siły moralne człowieka, uwrażliwia jego sumienie i rozbudza pragnienie świętości. Wielką wagę ma więc wezwanie do czuwania i modlitwy, abyśmy nie ulegali pokusie. To On wkłada w nasze usta prośbę: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Jest to pokorna prośba o pomoc Bożą na chwile próby, a także o możliwość uniknięcia najcięższych prób. Mamy zapewnienie, że siła pokusy nigdy nie przewyższa siły kuszonego, więc jest też to prośba o to, byśmy nie wystraszyli się ogromu pokusy i nie zaniechali walki z nią.

Zwyciężanie pokus jest wygrywaniem człowieczeństwa.