ks. Tomasz Horak
Dzwony pytają
Biją dzwony… Słyszysz? Dźwięczy najstarszy nasz dzwon. Jego głos śpiewa i woła, a każde uderzenie coś znaczy. Każde uderzenie serca dzwonu ma swój sens. Nie bez powodu mówimy “serce”. Głos dzwonu to nie tylko harmonijne dźwięki spiżu. To wielkie, ogromne i ważne pytanie. Bo dzwony pytają. Ich głos dociera wszędzie. Wiem, że niektórym ludziom to przeszkadza. Ale to nie dźwięk ich denerwuje. Woleliby nie słyszeć, o co dzwon pyta.
Jezus postawił Apostołom pytanie: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Syn Człowieczy – tak Jezus mówi o sobie. Zatem pytanie to znaczy: Kim ja jestem? Ja – ten, którego znacie. Ja – zwykły robotnik z Nazaretu i niezwykły Rabbi, który czyni cuda na świadectwo swoich słów. Jezus uwagę uczniów kieruje najpierw na ludzi, wśród których się obracają. Pyta, co oni sądzą? Co myślą? Co mówią? Dopiero potem pada pytanie: A wy za kogo mnie uważacie?
Można zapytać: Za kogo dzisiaj ludzie uważają Syna Człowieczego? Dzisiaj, nie przed dwoma tysiącami lat. Niektórzy mówią: Jezus? Nie było żadnego Jezusa. To nie jest postać historyczna. To owoc wyobraźni i marzeń biednych, nieszczęśliwych i pokrzywdzonych ludzi. Owoc wyobraźni i marzeń? A co począć ze wszystkimi historycznymi dokumentami i świadectwami? Przecież Listy apostołów, przecież cztery Ewangelie są nie tylko świadectwem wiary, ale najpierw są historycznym dokumentem, który jest potwierdzony w źródłach jak żaden inny dokument starożytnej epoki. Istnieją ponadto świadectwa niechrześcijańskie, także dane archeologiczne, które potwierdzają tekst Ewangelii.
Inni ludzie odpowiadają: Jezus? To wspaniały człowiek. Dobry, mądry, miłosierny, wielki reformator religijny, któremu marzył się lepszy świat. I nic więcej. Człowiek. A za marzenia zapłacił życiem. – I nic więcej? Święty Piotr odpowiedział: Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego! Apostołowie ku takiej wierze szli powoli. Był czas, gdy pytali: Co to za człowiek, któremu nawet wicher i jezioro są posłuszne? (Mk 4,41). Czas niepewności minął. Uwierzyli. Do takiej wiary musieli dojrzewać. Do wiary, która jest nie tylko ludzkim przeświadczeniem, ale darem łaski. Przecież Jezus rzekł do Piotra: Ciało i krew nie objawiły ci tego, Piotrze. Nie po ludzku to odkryłeś. Objawił ci to mój Ojciec, który jest w niebie. A głębokość bogactw, mądrości i wiedzy Boga jest niezmierzona i niewyczerpana. Dlatego Apostoł pyta: Kto poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Dlatego również droga wiary każdego człowieka nie ma kresu. I dlatego nasza odpowiedź dawana Bogu i Jezusowi ciągle może być pełniejsza, głębsza, bardziej zdecydowana, serdeczniejsza. Dobrze, że dzwony codziennie pytają: Czy dojrzałeś, aby wiarę uczniów Jezusa uczynić swoją własną? Kim dla ciebie, dla każdego z nas osobiście jest Jezus i Jego Ewangelia? Czy jesteś gotów przyjąć ją bez zastrzeżeń?
Pytają nas dzwony. Dobrze, że ich głos regularnie płynie nad naszą ziemią. Dobrze, że pytający głos dzwonów dociera do uszu wszystkich. Nikt nie może się usprawiedliwiać, że Jezus go nie zapytał: “A ty za kogo mnie uważasz?”. Dźwięczą dzwony… Gdy usłyszysz głos dzwonu – nie zapomnij! – dzwony pytają… Sam Jezus pyta ciebie. Pyta właśnie ciebie…