bp Marek Jędraszewski
MESJASZ MUSIAŁ CIERPIEĆ
Dzisiejszy fragment Ewangelii składa się z trzech części. Pierwszą stanowi wyznanie św. Piotra. Gdy Chrystus pytał swych uczniów o to, za kogo Go ludzie uważają, padły odpowiedzi, które odzwierciedlały panujące wówczas o Nim opinie. Wtedy znów zapytał: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. W imieniu wszystkich Piotr wyznał: „Ty jesteś Mesjaszem”.
Drugą część stanowi nauczanie Jezusa mówiące o tym, co Go jako Mesjasza spotka: „Syn Człowieczy musi wiele cierpieć (…), będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie”. Jezus użył tu słowa „musi”, zaznaczając w ten sposób, że czekające Go męka i zmartwychwstanie należą do istoty mesjańskiego posłannictwa. Jednakże św. Piotr zaprotestował przeciwko temu, ulegając wyobrażeniom o Mesjaszu, który miał przywrócić królestwo Izraela, głównie w sensie politycznym. Jezus gwałtownie zareagował na jego słowa: „Zejdź mi z oczu, szatanie”. Ostrość Jego słów wynikała z tego, że Piotr próbował odwieść Go od urzeczywistnienia mesjańskiego posłannictwa.
Trzecia część Ewangelii mówi natomiast o sytuacji uczniów Chrystusa. Nie tylko bowiem Jezus jako Mesjasz musiał cierpieć. Ponieważ żaden uczeń nie jest ponad Mistrza, nikt nie może uchylić się od tego, by Go naśladować — nawet, gdyby to wiązało się z cierpieniem. Jezus nie pozostawił nam w tym względzie żadnych wątpliwości: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. A przecież wszyscy uczniowie na mocy chrztu świętego stanowią „lud mesjański”.